niedziela, 12 grudnia 2010

You'll never walk alone po polsku, czyli HUTNIK KRAKÓW

Jeśli podczas wycieczki krajoznawczej po odmętach osiedli Nowej Huty grupa młodych gentelmenów spyta Was znienacka „Za kim jesteś?” - spójrzcie na ich szaliki. Zapewne będą błękitne z białymi literami. A zresztą, nawet nie musicie sprawdzać, albowiem na hucie króluje niepodzielnie Hutnik.
Każdy, kto się tam wybiera – zwłaszcza wieczorową porą – musi o tym wiedzieć.

Klub sportowy „Hutnik” (przyznacie, że początkowa nazwa - „Stal” - bardziej tchnęła duchem komunizmu) w tym roku obchodził swoje 60. urodziny. Nie będziemy tutaj pisać o sportowych sukcesach i porażkach Hutnika, bo ani się na tym znamy, ani interesujemy. Duży ciekawsza jest historia klubu i jego, że tak powiemy, socjologiczny aspekt.

Od lat 90. z roku na rok klub coraz bardziej się zadłużał – na początku tego roku dług sięgnął 6 milionów zł w efekcie Sportowa Spółka Akcyjna Hutnik Kraków upadła. Ale ale – to nie koniec. Wierni kibice wzięli sprawę we własne ręce i założyli Stowarzyszenie Nowy Hutnik 2010. Tak oto krakowianie ze wschodu wcielili w czyn marzenia m. in. fanów Liverpoolu i samodzielnie prowadzą zespół, organizują mecze i kontynuują tradycje Hutnika. O celach Stowarzyszenia możecie poczytać więcej tutaj. Mają też ciekawsze zajęcia – stworzyli np. Kalendarz Hutnika na rok 2011 – oczywiście z wiernymi fankami klubu w roli głównej:





A teraz perełki sloganów Nowohuckich Wojowników:

Jesteśmy zawsze tam, gdzie nasz Hutniczek gra!

Czasy się zmieniają, szybko mija życie,
Nadejdzie nasza chwila, znów będziemy na szczycie

Hutnik Skarpa wita niewiernych (graffiti na os. Na Skarpie)



Tutaj znajdziecie stadion Hutnika:

Wyświetl większą mapę

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz