poniedziałek, 17 stycznia 2011

Z nowej Huty pocztówka

Od północnego wschodu miasto narasta
i wrasta w ciało starego miasta.
Czy my idziemy ku Nowej Hucie?
Czy Nowa Huta przybliża się ku nam?

Miasta maszerują ku sobie.
Jak siostry witają się obie.
Historia dawna, w marmurze zakrzepła
Z historią, co jeszcze żywa i ciepła!

Jalu Kurek, Z nowej Huty pocztówka, 1953
 




 

sobota, 8 stycznia 2011

Wanda z Nowej Huty

Wanda była wymarzoną bohaterką dla rodzącej się w latach 40. XX wieku ideologii Polski Ludowej. Nie chciała przecież Niemca, którego prawnuki nie dość że rozpętały II wojnę światową to jeszcze wyznawały zgniły kapitalizm. W podzięce za poprawne politycznie wybory miłosne Wandy ojcowie ludu hojnie się jej odwdzięczyli w czasach PRLu - w dzień jej imienin rozpoczęto budowę chluby socrealizmu czyli Nowej Huty. Do tego legendarna mogiła księżniczki (czyli kopiec Wandy) znajduje się tuż koło kombinatu, a jej imieniem nazwano jedno z nowohuckich osiedli, stadion i klub sportowy oraz pierwszy nowoczesny wielkopowierzchniowy dom handlowy.

Tak oto na początku lat osiemdziesiątych przy ul. Broniewskiego powstał D.H. Wanda, który był częścią Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Handlu Wewnętrznego. Gdy go otwarto, robił na krakowianach prawdopodobnie większe wrażenie niż na nas obecnie Bonarka, Plaza i Galeria Krakowska razem wzięte. Jak na ówczesną szarzyznę i sklepowe pustki Wanda była nowoczesnym i świetnie zaopatrzonym centrum handlowym, nic więc dziwnego, że kolejki ustawiały się przed nią na długo przed porannym otwarciem.

Lata 80. to zdecydowanie okres najlepszej prosperity dla Wandy. Później klientów coraz bardziej ubywało z kilku powodów. Po pierwsze w latach 90. jak grzyby po deszczu powstawały kolejne sklepy, a później też hipermarkety, z którymi prawie nie można było wygrać. Poza tym ogromnym problemem było bezrobocie i zubożenie wcześniejszych klientów sklepu (sama ex-huta Lenina zmniejszyła zatrudnienie o kilkadziesiąt tysięcy pracowników).

Dzisiaj jednak wydaje się, że D.H. Wanda przeżywa drugą młodość. Trudno znaleźć wolną przestrzeń na obu piętrach sklepu, co oznacza, że klienci są i działalność się opłaca. Zdumiewa bogactwo stoisk - znajdziemy tam między innymi: ceramikę i porcelanę, panele podłogowe, tapety, pasmanterię, sklep zoologiczny, naprawę zegarków, części samochodowe, śmieszne gadżety, bieliznę, buty, ubrania dla dużych i małych, firanki i zasłony, DWA sklepy meblowe, optyka, kasy fiskalne, telefony komórkowe, jubilera, a nawet odżywki dla sportowców. Trzeba pamiętać, że nie jest to supermarket tylko skupisko różnych sklepików, stoisk i boksów, rozłożonych na pierwszy rzut oka bez ładu i składu na dwóch piętrach sklepu.

Zresztą zobaczcie sami!







Wyświetl większą mapę

piątek, 7 stycznia 2011

Bliźniacze kina, różne losy

W małym kinie,
nikt już nie gra dzisiaj na pianinie.
Nie ma już seansów w małym kinie…

Słowa tej starej piosenki doskonale obrazują los dwóch najbardziej znanych kin Nowej Huty: Świtu i Światowida. Wedle dzisiejszych standardów uznamy je za niewielkie, choć w momencie powstania w latach 50. XX wieku były dużymi i nowoczesnymi „centrami rozrywki”. Dziś podobnie wyglądające z zewnątrz dzieła architektury socrealizmu służą do zupełnie innych celów. Jak wykorzystuje się budynki niegdysiejszych kin? 

W Światowidzie już wkrótce zostanie uruchomione nowoczesne, multimedialne muzeum PRL-u, ukazujące cienie i blaski życia w Polsce w latach 1944-1989. W Muzeum zgromadzone zostaną przedmioty codziennego użytku, ogłoszenia, druki, zdjęcia, ale także nagrania radiowe, telewizyjne, kroniki filmowe, a także fragmenty filmów fabularnych i dokumentalnych. Budynek mieszczący się na osiedlu Centrum E ma szanse stać się jednym z najjaśniejszych punktów na kulturalnej mapie Nowej Huty.

Kino Świt nie miało tyle szczęścia. Kiedyś było najpopularniejszym nowohuckim kinem. Dziś zostało przekształcone w centrum handlowe. Sama nazwa brzmi dość dumnie, niestety rzeczywistość nie jest już tak kolorowa. Główną salę zajmuje komis rzeczy używanych, sprowadzanych z Niemiec i Holandii. Przez miejscowych bywa nazywany slumsem handlowym. Można tam znaleźć kanapy z postrzępioną tapicerką, wyszczerbione talerzyki nie do kompletu, samotną głowę misia i bezlik innych rzeczy z gatunku „rupieci”. Do kina na Osiedlu Teatralnym zaglądają osoby, które wierzą, że znajdą tu rzeczy niepowtarzalne.

A jak przyszłość Świtu widzą mieszkańcy Nowej Huty? Czy chcieliby, aby był tam supermarket?




Kino Świt:

i jego brat bliźniak - kino Światowid:
Smutne wnętrze głównej sali kinowej Świtu:






środa, 5 stycznia 2011

Tomex

Czym jest Tomex? Najkrócej mówiąc bazarem. Działa od 1990 czyli można powiedzieć, że powstał jak tylko mu na to pozwolono. Obok bazarów na Starym i Nowym Kleparzu oraz Tandety (która teraz nazywa się nieco ładniej - CHT czyli dla wtajemniczonych Centrum Handlowe Tandeta ;) ) Tomex to jedno z najbardziej znanych targowisk w Krakowie, a prawdopodobnie największe i najbardziej znane w Nowej Hucie.

Lata świetności Tomexu to zdecydowanie lata dziewięćdziesiąte poprzedniego wieku, ale trzeba przyznać, że bazar nadal dobrze sobie radzi i z niejednego kryzysu wyszedł obronną ręką. Największym z nich było powstanie tuż obok hipermarketu Carrefour Czyżyny. Wtedy wielu wróżyło Tomexowi rychłą śmierć - jednak tak się nie stało. Okazało się, że byle stoiska mogą skutecznie konkurować z handlowym molochem. Wiele osób z pobliskich osiedli (np. Niepodległości czy Kolorowego) chwali jakość bazarowych towarów - zwłaszcza spożywczych. Niektóre stoiska mają sporą grupę stałych klientów, którzy od lat tylko tam kupują wędliny czy owoce i warzywa. Tam zawsze mogą zapytać skąd pochodzi dany produkt - w dużym sklepie takiej możliwości nie ma. Ich zdaniem szynka czy pomidory z Carrefoura są nieświeże i napakowane chemią i nie mogą się równać z tymi kupionymi na Tomexie.

W ostatnich latach bazar nieco wyładniał - w części położono kostkę brukową, buduje się nowe stoiska i pawilony. Oczywiście modernizacja Tomexu ma swoich wrogów i przyjaciół. Jedni mówią, że bazar traci przez to swego ducha, ale z drugiej strony Tomex musi iść do przodu - stanie w miejscu nie rozwiąże jego problemów. 

Ciekawe, jak będzie wyglądał Tomex za 5, 10 lat? Dzisiaj wygląda tak:




Wyświetl większą mapę

niedziela, 19 grudnia 2010

Szklane domy

Gdy Stefan Żeromski wkładał w umysł bohatera Przedwiośnia - Seweryna Baryki marzenie o szklanych domach, nie sądził zapewne, że nazwa ta na zawsze zapisze się w głowach Polaków. Była ona później wykorzystywana wielokrotnie. Budowniczowie „młodszej siostry Krakowa” nazwali tak jedno z osiedli Nowej Huty. Istniało pod tą nazwą wiele lat nie mając jeszcze swojej głównej wizytówki - Kościoła pw. MB Częstochowskiej.

Budowę kościoła rozpoczęto w 1982 roku i kontynuowano przez 13 lat. W efekcie prac
powstała świątynia uznawana za perełkę współczesnej architektury sakralnej. Nie należy do świątyń–olbrzymów. Przestronne, jasne wnętrze w niczym nie przypomina tradycyjnych wielonawowych kościołów, pełnych rzeźb, obrazów, zakamarków. To budowla o jednej, niepodzielnej przestrzeni, która zgodnie z posoborowymi założeniami, integruje wspólnotę wiernych.

Szczególną uwagę przyciąga sklepienie kościoła, które zdaje się być urzeczywistnieniem marzeń o domach ze szkła.

Kościół znajdziecie tutaj:

Wyświetl większą mapę

niedziela, 12 grudnia 2010

You'll never walk alone po polsku, czyli HUTNIK KRAKÓW

Jeśli podczas wycieczki krajoznawczej po odmętach osiedli Nowej Huty grupa młodych gentelmenów spyta Was znienacka „Za kim jesteś?” - spójrzcie na ich szaliki. Zapewne będą błękitne z białymi literami. A zresztą, nawet nie musicie sprawdzać, albowiem na hucie króluje niepodzielnie Hutnik.
Każdy, kto się tam wybiera – zwłaszcza wieczorową porą – musi o tym wiedzieć.

Klub sportowy „Hutnik” (przyznacie, że początkowa nazwa - „Stal” - bardziej tchnęła duchem komunizmu) w tym roku obchodził swoje 60. urodziny. Nie będziemy tutaj pisać o sportowych sukcesach i porażkach Hutnika, bo ani się na tym znamy, ani interesujemy. Duży ciekawsza jest historia klubu i jego, że tak powiemy, socjologiczny aspekt.

Od lat 90. z roku na rok klub coraz bardziej się zadłużał – na początku tego roku dług sięgnął 6 milionów zł w efekcie Sportowa Spółka Akcyjna Hutnik Kraków upadła. Ale ale – to nie koniec. Wierni kibice wzięli sprawę we własne ręce i założyli Stowarzyszenie Nowy Hutnik 2010. Tak oto krakowianie ze wschodu wcielili w czyn marzenia m. in. fanów Liverpoolu i samodzielnie prowadzą zespół, organizują mecze i kontynuują tradycje Hutnika. O celach Stowarzyszenia możecie poczytać więcej tutaj. Mają też ciekawsze zajęcia – stworzyli np. Kalendarz Hutnika na rok 2011 – oczywiście z wiernymi fankami klubu w roli głównej:





A teraz perełki sloganów Nowohuckich Wojowników:

Jesteśmy zawsze tam, gdzie nasz Hutniczek gra!

Czasy się zmieniają, szybko mija życie,
Nadejdzie nasza chwila, znów będziemy na szczycie

Hutnik Skarpa wita niewiernych (graffiti na os. Na Skarpie)



Tutaj znajdziecie stadion Hutnika:

Wyświetl większą mapę

niedziela, 28 listopada 2010

Teatr Ludowy

Nazwy osiedli Nowej Huty… hmm…
Czy kiedyś zadawaliście sobie pytanie, skąd się wzięły?
Wystarczy poznać historię Teatru Ludowego, aby dowiedzieć się o pochodzeniu aż trzech z nich. Na mapie nowej Huty znajdziemy Osiedle Teatralne. Na nim znajduje się Teatr Ludowy. W pobliżu istnieją Osiedle Krakowiaków i Osiedle Górali. Swoje nazwy wzięły od tytułu pierwszej sztuki wystawionej w Teatrze Ludowym, którą był Cud mniemany, czyli Krakowiacy i Górale Wojciecha Bogusławskiego.
Sam teatr powstał w 1955 roku i miał być ostoją kultury w robotniczym mieście. Swoją popularność zyskał dzięki realizowaniu programu swoistej edukacji teatralnej. Stworzono teatr dla mniej wymagającej publiczności, prezentując repertuar świadomie różnorodny, zarówno pod względem formy, jak i treści. Obok pozycji rozrywkowych (popularnych komedii, wodewilów, sztuk dla dzieci) pojawiała się również klasyka polska i obca, dramat współczesny i adaptacje prozy.




Na mapce zaznaczony Teatr Ludowy oraz osiedla Krakowiaków i Górali:


Wyświetl większą mapę